Już w piątek koszykarki KKS-u rozegrały ligowe spotkanie z MKS-em Pruszków. Jak można było się spodziewać podopieczne Tomasza Sztąberskiego przegrały 67:93. Wszystko posypało się po przerwie...
- KKS Olsztyn – MKS Pruszków 67:93 (15:20, 23:23, 10:33, 19:17)
KKS: Markiewicz 25, N. Żukowska 3, Woźniak 14, K. Żukowska, Gzinka 12, Kitkowska, Jastrzębska 2, Wybraniec 6, Wichłacz 5, Birkos
- Dobrze zagrałyśmy w pierwszej połowie - mówiła po meczu Joanna Markiewicz, kapitan KKS-u Olsztyn. - Rywalki po przerwie mocno się zmobilizowały. Myślały, że już od początku będzie im się luźno grało, a my się postawiłyśmy. W drugiej połowie chciałyśmy jeszcze lepiej zagrać, ale niestety nie udało się. Błędy w obronie, słaby przekaz, nieskuteczność. Przewaga MKS-u narosłą zbyt wysoko, żeby cokolwiek zrobić.
- Moje dziewczyny dały mega dużo z siebie, kibice przecierali oczy ze zdziwienia - mówił po meczu Tomasz Sztąberski, trener KKS-u Olsztyn. - Szkoda, że w trzeciej kwarcie się to wszystko posypało. Wynik 10:33 mówi samo za siebie. We wcześniejszym meczu liderka zespołu z Pruszkowa zeszła po pierwszej kwarcie, a teraz grała dłużej. Mam nadzieję, że po tym meczu moje dziewczyny uwierzą w siebie i w swój potencjał. Chciałbym żeby w spotkaniach z drużynami z którymi bezpośrednio bijemy się o utrzymanie, da to pozytywny efekt.
KKS Olsztyn w pierwszej rundzie sezonu zdobył zaledwie 8 punktów. Walka o utrzymanie w tym sezonie I ligi będzie bardzo ciężka.